majówka z psią pogodą
Tak czekałam na te wolne dni.Zaplanowałam imprezę imieninową męża na działce. Wybrałam czwartek 2 maja - bo prognozy były najlepsze. Niestety pogoda nie dopisała. Impreza się odbyła, ale było zimno i mokro. Dobrze, że jedzenie,jak zwykle,było bardzo dobre.
Obejrzałam też moje drzewka. Wszystkie się przyjeły. Niektóre mają pączki z kwiatami. Maleństwa zostały podsypane obornikiem - jest taki w granulkach- a wody na razie im nie braknie, bo dzisiaj leje jak z cebra.
Dzwoniliśmy już do studniarza. Ma nam wykopać studnię głębinową-100 zł/m.Wydaje mi się, że jest to cena do przyjęcia. W cenie jest robocizna i materiały. Mam nadzieję, że w maju studnię wykopią-po niedzieli ustalimy termin.
Robota stoi, bo bez prądu ani rusz. Okazało się, że problem z kobietą od słupa elektrycznego, będzie załatwiany u notariusza. Więc zacisnąwszy po raz enty zęby, czekamy.....na spotkanie u notariusza, którego nie i cprowadzimy, ale od którego bezwzględnie zależymy.
Kilka słów o 4 maja.Pojechaliśmy na działkę sadzić czarną porzeczkę, pigwę, floksy i małe iryski, dostałam je od mamy. Przy okazji chciałam przywiązać drzewka do palików, bo dotąd nie miały. Zaczęliśmy od szukania palików w sklepach ogrodniczych. Oczywiście nie było. Kupiliśmy tyczki bambusowe, bo lepsze to niż nic, przynajmniej na razie. Potem na działce pomyślałam, że mąż może naciąć grubsze gałęzie sosny i na pewien czas osiągniemy pełną stabilizację.I tak zrobiliśmy.
Wszyscy nowi mieszkańcy ogródka dostali wokół korzeni dobrej kompostowej ziemi. Zobaczymy ,co z tego wyniknie.
A to mój żłobek.
Śliweczka
Kwiatuszki
Agreścik i antonówka
Czarna wisienka od przyjaciółki Teresy