Mała zadyszka
Nie odzywam się, bo niewiele się dzieje. Palimy w kuchence dwa razy w tygodniu i cieszymy się, że ją mamy. Przetestowaliśmy, jak smakuje jajecznica na boczku zrobiona na naszym ogniu. Jest dobrze. Ogromną frajdę sprawia nam pichcenie i jedzenie w naszym domu, mimo, że jest zimno , no i bajzel. Siedzimy sobie przy kuchence, grzejemy się i podziwiamy piękny, zimowy pejzaż. I marzymy -jak będzie tu za rok. Myślimy też o wyborze pieca. Jest wiele na rynku ale może się zdecydujemy na "Krzaczek"- na pellety i ekogroszek.
A tak w ogóle, to moje zaniedbanie blogowe wynika z tego, że drugą córkę wysyłaliśmy na studniówkę i jak to u nas, tydzień przed imprezą zdecydowałyśmy o zmianie kreacji i konieczności uszycia nowej. Tak więc 10 dni totalnego zaganiania. Ale wszystko wyszło super.Kiecka uszyta, dziecko przeszczęśliwe.Uwielbiam te chwile oddechu, kiedy podjęte dzieła mają wspaniałe zakończenie.
Pozdrowienia z naszej zasypanej śniegiem wsi.
Magda