Zniknięcie straganu i nieśmiałe zmiany
Zbliżał się koniec stycznia, więc zaczęłam się niepokoic brakiem informacji od stolarza. Ale właśnie tyci później stolarz zadzwonił, że zrobi pierwszą przymiarkę. Ja byłam w pracy, więc mistrza przyjmował mąż. Wieczorem zdał mi relację, że kuchnia już wygląda super. Przyjeżdżam w piątek po pracy i totalna załamka. Kuchnia,jak nie moja. Półki górne zawieszone wszystkie na lini okna i o jednakowej szerokości a miały byc różne. Nic, pan przyjechał w sobotę więc mówię jak miało byc i pokazuję wzór. Tłumaczę, że aby spełnic moje oczekiwania, trzeba te szkielety zmienic na inne. Na szczęście stolarz chce zrobic tak, żeby mi się podobało. Znów tygodniowa obsuwa, ale szafki poprawione. W tym tygodniu ma przywieźc fronty, gzymsy i będzie przymierzał. Ponoc już zamówił kolejkę w lakierni i jest szansa, że pod koniec lutego może kuchnia będzie...?
W międzyczasie kupiliśmy lodówkę, bo bardzo nam jej brakuje. Na razie wygląda to tak.
Kuchnia zrobiła się taka mała. W ogóle wydawalo mi się,że jest tak dużo miejsca i bez trudu zmieści się duża lodówka a tymczasem przydałoby się jeszcze z pół metra więcej na ścianie z witrynami. Musiałam też z wielu elementów zrezygnowac, bo po prostu marzenia nie wytrzymały zderzenia z rzeczywistością.
Bardzo lubimy nasz zlew. Jest bardzo wygodny i klimatyczny.