Zmiana planów
A tak w ogóle to piękne mamy lato. Ja cztery razy w tygodniu jestem na działce i wypoczywam ale tez dzielnie pracuję w ogródku lub zbieram jagody w lesie. jest ich mnóstwo.
Mamy wstępnie umówionych elektryków. Mają wejść za dwa tygodnie. myslałam, ze zaczną wcześniej, ale maja jakieś inne zobowiązania. Zrobią nam :
umówiliśmy sie na dwie skrzynki rozdzielcze. mamy mieć w garażu gniazdo na siłę.
Ponadto doprowadzą prąd do domu. To wszystko będzie nas kosztować ok. 13. 500. Gniazdek jest sporo, bo nie chcemy potem dorabiać. Na poczatku czerwca chciałabym wejść do domu i zapalić światło. Jest na to szansa.
Najgorzej było z ustaleniem, ile chcemy gniazdek i gdzie. Mówiłam co chcę mieć a panowie zaznaczali. Wspomniałam, że nie chce mi się wstawać z łóżka, żeby gasić światło i że niezbędne są przełączniki hotelowe na schodach i w przedpokoju. Że będzie piec na ekogroszek i kuchnia połączona z podłogówką. że potrzebne gniazdka na zewnątrz przy witrynkach tarasowych. Może jeszcze o czymś powinnam pamiętać.
Na razie umowy nie podpisaliśmy. Panowie mówią, że pracują na nowoczesnych materiałach, i że obrabiają gniazdka tak, że tynkarze nie mają problemów i nie narzekają. Nie wiem za bardzo o co chodzi, bo w dziedzinie techniki i elektryki jestem dno totalne. Gdyby nie blog i "Murator" to bym przepadła. Tak więc zbieram informację i powoli toczę się do przodu.
W ogrodzie rozgościły się mszyce. Łobuzy zżerają moją śliweczkę i muszę ją ratować.Poza tym jest już zbiór własnych rzodkiewek. Właściwie to prawie wszystkie soboty, czasem niedziele korzystamy z uroków naszej wsi i nie możemy sie nią nacieszyć.
O budowie na razie nie piszę, bo czekamy z elektryką. Właściwie to zbieramy kasę, jak zwykle. Ale w międzyczasie doglądam ogrodu. Niektóre drzewka już puściły listki, krzaki agrestu zielenią się. Kwitną hiacynty. Biedactwa jakoś przetrwały ubiegły suchy rok i nie poddały się. Myślimy też o ogrodzeniu, nawet tymczasowym, bo ludzie i psy przechodzą przez nasz teren i to mnie trochę drażni. Może zrobimy siatkę leśną, bo byłoby najtaniej. A mamy zaplanowane inne wydatki.
No i nieustająco sprzątamy bajzel za garażem. Wiatr rozwiewa styropian, folie, papier po całej okolicy.Musimy więc ostro pracować,aby wszystko wysprzątać. Niby zbieramy, segregujemy, przenosimy, w sumie nie takie ciężkie rzeczy, a wczoraj natyraliśmy się i czuliśmy jak po pracy w kamieniołomach. To dekarze zostawili taki syf. Ale już powoli ogarniamy sytuację.
Znajomy męża zorganizował mi obornik do ogródka. Na razie czeka on na pryzbie i dojrzewa. Będzie dobry na jesień. Ale już teraz podrzucę go trochę drzewom, bo na tym naszym piachu ciężko im .
Mamy zrobić plan elektryki i dziś do tego siądziemy, ale rozmyślanie na ten temat idzie nam fatalnie.