Z nowych rzeczy
Parapety już są. Wyglądają bardzo ładnie, tak jak sobie wyobrażałam. W grę wchodziły tylko drewniane, bo obecnie w blokowym mieszkaniu mam takie imitujące kamień i nienawidzę ich od pierwszego wejrzenia. Może dlatego, że są z czasów PRL i jakośc estetyczna jest taka sobie.
Moje nowe, jeszcze zakurzone parapeciki.
To okno przy schodach ma bardzo płytki parapet
Na razie jeszcze z dociskiem, ale później pan przyszedł, obciął pianę, usunął dociskacze i nałożył nakładki, żeby nam się nic nie zniszczyło. Jak już dokończymy ściany, będzie jeszcze jedno lakierowanie zabezpieczające.
Muszę też powiedziec, że przewiduję tego pana do wykonania mebli w kuchni. Pytałam, czy robi takie angielsko - prowansalskie i powiedział, że nie ma sprawy, jak jest ilustracja, da radę. O cenie jeszcze nie rozmawiałam, ale myślę, że się dogadamy. Nie chce mi się wierzyc, że ja o takich sprawach już rozmawiam.
A to nasze poddasze, już z pierzynką. Na razie 15 cm. Jeszcze dołożą 15 cm.
Panowie nie zapomnieli zabezpieczyc drewna. Kiedyś ich o to prosiłam, a potem mi to umknęło, ale oni są niezawodni.
A poza tym kozolda grzeje i jest tak przyjemnie. Kiedy z panami majstrami usiedliśmy dookoła ognia, to zrobiło się tak domowo, miło. Jestem bardzo zadowolona z usytuowania kominka. Siedzi się przy ogniu a przez witryny widac piękny jesienny świat.